Używane w ostatnim czasie chętnie i w każdym wygodnym kontekście słowo „wykluczeni” określa nie tylko grupę społeczną – zbiorową podmiotowość, której nadano tę stygmatyzującą etykietę. Wykluczenie to również stan istnienia. Współczesny człowiek – obywatel świata przeludnionego, a zarazem naznaczonego samotnością, niezwykle bogatego, lecz pogrążonego w nędzy – jest rozpięty pomiędzy dwiema totalnościami: zanurzeniem w systemie i ciągłą groźbą bycia poza nim, w otchłani odrzucenia. Granice stanu wykluczenia są płynne, wyznaczają je niepewność i rozedrganie. Poczucie nieprzynależności, bycia obcym wydaje się jednym z najbardziej uniwersalnych ludzkich odczuć, według niektorych filozofow naznaczających całą naszą egzystencję, od momentu narodzin aż do śmierci. Rumuński filozof Emil Cioran na pytanie: „Kim pan jest?” odpowiada: „jestem obcym dla policji, dla Boga, dla samego siebie”. Człowiek jest zatem wykluczony w świecie, ale też w istnieniu. Konsekwencje napięcia, w jakim tkwi, przejawiają się na wielu poziomach. Jako ludzkość nieustannie wymyślamy nowe powody i metody dzielenia się na grupy, gatunki, specjalizujemy się we wzajemnej separacji pod kątem czynnikow mentalnych, ekonomicznych, społecznych, tożsamościowych.
Projekty pokazywane w ramach Idiomu to artystyczne emanacje wykluczenia. W narracji o wyizolowaniu, samotności, nikt nie może czuć się lepszy i niewykluczony. Każdy z projektów rozgrywa ten stan inaczej. Zawsze jednak okazuje się, że wykluczenie ma wiele warstw, jest to proces, który dotyka. Najczęściej wywołuje niechęć i niezrozumienie, chęć powrotu do stanu normalności, choćby ona sama była piekłem. Języki artystów, którzy próbują opowiedzieć stan wykluczenia jako współczesny Zeitgeist (duch czasów) są polifoniczne i często niepoprawne. Celem wypowiedzi nie jest tu tautologiczna, spodziewana ilustracja fenomenu, wskazująca, kto jest, a kto nie jest wykluczony; pouczająca, jak zniwelować niesprawiedliwość i lęk. Idiom podejmuje próbę komunikacji z widzem – chce go poruszyć, pozwolić, aby zdemaskował w sobie własne obszary i doświadczenia wykluczenia. Projekty artystyczne wydobywają na jaw to, co ukryte, trudne, po to, by rozbudzić ruch samoidentyfikacji w dotkliwej dwoistości: bycia wykluczonym i wykluczającym. Odwołują się one do figur i mitów nadal współtworzących współczesną świadomość społeczną (Jan Fabre), powracają do przytłaczających faktów wpisanych w historię miejsca (Szyngiera/Jakimiak /Baumgart), poruszają się po ekstremalnych poboczach europejskiej rzeczywistości (Kornel Mundruczo), opowiadają o życiu przekraczającym ograniczenia i dokonującym autorefleksji (Young@Heart), mierzą się z mrokiem ludzkiego wnętrza (Gisele Vienne).
Wykluczenie jest stanem zależnym – wrażliwym na okoliczności, poboczne zjawiska, marginesy dominujących narracji i porządków. Człowiek wykluczony zaburza porządek, ukazuje rysy systemu, ktory pomimo deklaratywnej szlachetności grzeszy hipokryzją i oparty jest na przemocy i władzy. Jednak wykluczeni nie muszą jedynie pozostawać w naznaczeniu – byciem poza, skazaniem na bierność i izolację. W stanie tym tkwi potencjał – wyższej samoświadomości, odwagi, możliwość buntu i emancypacji.
Katarzyna Tórz
Kurator Idiomu